Wczoraj był koszmarny dzień, cała seria nieprzewidzianych zdarzeń, w tym to najtragiczniejsze – pożegnanie Lori .
Na zabieg sanacji jamy ustnej pojechał również Atos – to początek szerszej akcji, o której niebawem napiszemy. Atos miał także od pewnego czasu problemy z oddawaniem moczu, a w weekend pojawiła się w nim krew. Zaplanowana była więc szersza diagnostyka oraz wspomniana sanacja.
Wyniki w normie, całkiem niezłe jak na starszego psiaka, więc kolejnym krokiem było wykonania usg… i tu „niespodzianka” – 90% pęcherza moczowego wypełniał guz. Decyzja mogła być tylko jedna – natychmiastowa operacja.
Po otwarciu okazało się, że to lity guz , ściany pęcherza też przebudowane. Opcje były dwie – eutanazja lub usunięcie guza bez gwarancji, że będzie dobrze… Biorąc pod uwagę dobre wyniki oraz kondycję Atosa, trzeba było dać mu tę szansę.
Na zdjęciu widzicie co zostało usunięte – guz był naprawdę duży .
Atos wybudził się bez problemu, jeszcze jest w lecznicy. Rokowania są bardzo ostrożne z uwagi na rozległość guza, ale mamy nadzieję, że będzie dobrze.
Daliśmy mu szansę na kolejne tygodnie, miesiące, lata życia w komforcie – oby jak najdłużej. Idealnie byłoby, gdyby Atos spędził je w domu, nie w schronisku…
Dziękujemy dr Mirkowi Kuberce i całemu Zespołowi Kuber-Vet Centrum Weterynaryjne za tą niesamowitą pracę, którą wczoraj wykonali .