Zoya (dawniej Vanilla) pozdrawia

Pamiętacie Vanillę, która trafiła do schroniska z dwoma szczeniakami? Szczeniaki zostały adoptowane a suczka została zabrana ze schroniska jako zastępcza mama dla szczeniąt, które zostały bez mamy. Sunia oczarowała jedną z opiekunek i szczęśliwie trafiła do nowego domu w Warszawie, gdzie czekał już na nią czworonożny kolega. Teraz nosi piękne imię Zoya i jest szczęśliwym psiakiem.

A tak pisze o niej Pani Kinga:
Początkowo sunia nie umiała chodzić na smyczy, ani w szelkach. Bardzo bała się samochodów, stresował ją ruch uliczny, nie umiała zaufać nikomu oprócz mnie. Bardzo bała się podniesionego głosu – w żartach trzeba było uważać, by nie stresować psa – gwałtowniejszych ruchów rękoma, czy nogami, trzaśnięcia drzwiami, przywoływana – czołgała się.
Rozpoczęła się nauka „lepszego świata” – bez przemocy, krzyku, razów, za to z „miękką ręką”, nagrodami za osiągnięcia, zabawami i czułością, ale i z obowiązkami 🙂
Niestety pechowo tak się złożyło, że zaraz po powrocie bardzo poważnie się rozchorowałam i znalazłam w szpitalu w ciężkim stanie.
Szczęściem w nieszczęściu było to, że sunię zabrała do siebie moja córka, również zwierzolub :), która ma labradora „znajdkę”, w takich barwach, jak Zoyeczka. Labek, dobrze już zaaklimatyzowany w rodzinie, stał się dobrym przewodnikiem dla Zoyki – przez to, że jest duży sunia czuła się bezpieczniej (czasem, gdy się czuła zagrożona chowała się za niego), z niego brała przykład i od niego się uczyła.
Ponadto u nas w domu oprócz psa i kota rezydentnego, często przebywały psy na tzw. DT (dom tymczasowy), córka więc od dziecka przyzwyczajona była do „pracy” z psami po przejściach. Wszystko to pomogło Zoyeczce szybko się zresocjalizować i zaaklimatyzować w nowym miejscu.
Dziewczynka bardzo się więc zmieniła. Dziś sunia znów mieszka ze mną (od początku czerwca), jest pogodnym, wesołym pieskiem, który uwielbia dokazywać, bawić się, a nawet kaprysić przy misce. Jest bardzo mądra, zadziwiająco posłuszna i generalnie bezproblemowa. Rzadko zdarzają się tak niekłopotliwe zwierzaczki. Obawia się jeszcze zaufać ludziom, ale nie styka się z agresją, więc coraz częściej pozwala się pogłaskać obcym.
Została wysterylizowana, oczywiście jest na bieżąco szczepiona, odrobaczana, zabezpieczana przeciw pchłom i kleszczom. Jej sierść nabrała miękkości i połysku, a uszy z półoklapniętych zrobiły się sterczące! Jest też zaczipowana (w załączeniu wydruk z bazy danych), nosi obrożę z grawerowaną adresówką.

Cieszymy się, że sunia znalazła taki wspaniałą panią i życzymy samych radości we wspólnym obcowaniu 🙂

Na zdjęciu poniżej jeszcze w schronisku:

v2

oraz odmieniona w swoim nowym domu: