Zabawa w dom

Ta kotka dziś straciła dom. Dlaczego? Posłuchajcie.

Pod koniec zeszłego roku pani znalazła maleńką kotkę z tak zaawansowanym kocim katarem, że oczy jej dosłownie wypływały 😭. Kotka była w bardzo złym stanie. Pani zwróciła się do nas o pomoc. Kotka trafiła do Labka, gdzie ekipa postawiła ją na nogi (dziękujemy). Niestety koteczka musiała mieć usunięte obie gałki oczne. Jest niewidoma.

Poszukiwaliśmy jej domu, nie ukrywając jaka jest sytuacja. Zgłosiła się pani. Rozmawialiśmy o potrzebach kotki, że przez swoje kalectwo musi mieć odpowiednią opiekę i stabilizację. Pani powiedziała, że zdaje sobie z tego sprawę i chętnie podejmie się opieki.

Były zdjęcia już w nowym domu, ochy i achy. Koteczka cudowna, śliczna, mądra. Później coraz mniej zdjęć i wiadomości, ale to normalna kolej rzeczy.

Kilka dni temu (po ponad pół roku od adopcji) otrzymaliśmy wiadomość e-mail, że pani chce kotkę oddać i chce się z nami umówić.

A później uzasadnienie. Kotka po remoncie „gdzie dosłownie wszystko jest nowe”, niszczy jej mieszkanie, zasikała NOWE kanapy z ekoskóry i NOWY materac! Pani pisze, że PRÓBOWAŁA coś zrobić – przestawiła kuwetę w inne miejsce i zmieniła żwirek.

Na pytanie, dlaczego nie zwracała się do nas wcześniej z problemem oraz czy skontaktuje się z behawiorystą, jeśli pokryjemy koszt wizyty – odpisała, że tak. Jednak przez cały tydzień nie miała na to czasu. W końcu napisała, że teraz wyjeżdża na cały tydzień i że DZIŚ musi kotkę oddać.

I oddała, bez wahania i bez emocji. Jak worek kartofli.

Prosiliśmy, żeby przywiozła posłanie lub kocyk i ulubione zabawki, żeby w nowym miejscu kotka miała choć coś swojego, znajomy zapach. Niestety – przyjechała w gołym kontenerze (kocyk na zdjęciu włożyliśmy my). Posłania nie ma, bo zasikała – taką otrzymaliśmy odpowiedź.

Kotka jest zdezorientowana, nie rozumie co się stało, ale jest już bezpieczna. Za chwilę pojedzie do domu tymczasowego. Jutro czekają ją badania. Teraz chcemy, żeby się wyciszyła i poczuła, że nie jest balastem i zabawką, którą można przerzucać z kąta w kąt.

Jak będzie na to gotowa, będziemy jej szukać domu. Tym razem takiego na zawsze.

Choć wiele słów ciśnie nam się na usta, prosimy o wyważone komentarze (wulgarne będziemy usuwać). Najważniejsze, że kotka jest już bezpieczna, że nie „zaginie”, albo nie „ucieknie”.

W książeczce pani wykreśliła nawet jej imię, więc daliśmy jej nowe – Oliwka.