Przegrała ją Whiskas. A razem z nią przegraliśmy wszyscy
.
Kotka wolno żyjąca, dokarmiana przez Panią Agnieszkę, nagle zaczęła gasnąć. Przestała jeść, osłabła tak bardzo, że dała się bez oporu wziąć na ręce i zawieźć do lecznicy. Pierwsze wyniki wskazywały na nerki – bardzo podwyższone parametry, odwodnienie, apatia. To obraz, który najczęściej sugeruje niewydolność nerek, dlatego od tego rozpoczęto leczenie.
Była nadzieja – raz lepiej, raz gorzej, kroplówki, leki i troska. Pani Agnieszka zabrała ją do domu i walczyła o nią z ogromnym poświęceniem – kiedy kwota przekroczyła 800 złotych, poprosiła nas o wsparcie.
Nie mogliśmy odmówić, musieliśmy podjąć tę walkę razem z nią. Wierzyliśmy, że razem damy radę, że się uda.
Niestety, mimo wszystkich starań i chwilowej poprawy, Whiskas słabła coraz bardziej, aż w ogóle nie chciała jeść. Dopiero rozszerzona diagnostyka pokazała prawdziwy powód jej cierpienia – chłoniak
. Nowotwór, który „udawał” chorobę nerek. To on podnosił parametry, to on krok po kroku niszczył jej organizm
.
Wtedy stało się jasne, że to koniec. Pozostało tylko jedno – oszczędzić jej dalszego bólu. Whiskas odeszła cicho, spokojnie i godnie – czując ciepło dłoni i obecność człowieka, który był obok niej do samego końca
.
Odpocznij, Maleńka, wolna od cierpienia i choroby. Za Tęczowym Mostem, spotkasz przyjaciół – naszych podopiecznych, którzy dotarli tam przed Tobą. Oni się Tobą zaopiekują.
Byłaś ważna. I zawsze będziesz.