O suczce Buni, która matkowała kotom

Podrzucone 3-tygodniowe kocięta były bez szans po tym, jak schronisko odmówiło ich przyjęcia. Koci problem w Ostrowie istnieje od dawna. Mimo że w Wysocku Wielkim funkcjonuje Schronisko Ostrów, a umowa na prowadzenie schroniska zawarta z firmą AG-BUD obejmuje również opiekę nad kotami, w rzeczywistości koty do schroniska przyjmowane są wybiórczo.

O tym przekonała się Pani Weronika, na której posesję podrzucono cztery, maleńkie kocięta – bez mamy, niesamodzielne. Pani Weronika zadzwoniła do schroniska , które jednak odmówiło przyjęcia maluchów.

Koty na biurku Prezydenta

Co ma zrobić osoba, która znalazła takie maleństwa, schronisko odmawia przyjęcia, a sama nie jest w stanie ich karmić co kilka godzin również w nocy i doglądać. Zostawić na pewną śmierć? Przecież to do schroniska należy opieka nad bezdomnymi zwierzętami, tym się mają zajmować i na to dostają pieniądze. Nie rozumiemy jak można być tak bezdusznym.

Otrzymujemy tygodniowo do kilku zgłoszeń dotyczących podrzuconych lub znalezionych kotów – maleńkich, niesamodzielnych lub schorowanych, z guzami, złamaniami, po wypadkach. Zgłaszają się do nas osoby, którym pomocy odmówiło schronisko i czują się w tej sytuacji bezsilne. Pomagamy, na ile jesteśmy w stanie, jednak zaprzyjaźnione domy tymczasowe pękają w szwach. Nie tak powinna wyglądać opieka nad zwierzętami bezdomnymi.

Kiedy kolejny raz czterech maleńkich kotków bez mamy nie przyjęło schronisko, postanowiliśmy, że zawieziemy je prosto na biurko Pani Prezydent Beaty Klimek – może wtedy dostrzeże problem, który istnieje nie od dziś.

Po uśpieniu szczeniąt w ostrowskim schronisku w 2019 roku, które odbiło się szerokim echem oraz kolejnych wyrokach sądowych dla prowadzącej schronisko za nieudostępnianie informacji publicznej na temat wydawania środków publicznych, Prezydent Klimek usilnie stara się ocieplić swój wizerunek.

Najpierw na krótko pojawił się w urzędzie psi staruszek Reksio, ale kiedy temat w mediach ucichł – równie szybko z urzędu zniknął. Na marginesie należy dodać, że choć to prezydent zyskiwała punkty, Reksiem zajmowali się urzędnicy, a przez 2/3 doby, w weekendy i święta – dozorca. Następnie w gabinecie Prezydent Klimek pojawiła się kotka, dla której rozpisano nawet konkurs na imię – znów wizerunkowy sukces i okładki w tabloidach. Pani Prezydent z kotką Szarlotką pojawiła się nawet na sesji, ale ostatnio już kotki w mediach nie widać…

Kocięta wykarmiła Bunia

Kocięta nie trafiły jednak na biurko pani prezydent – członkowie Stowarzyszenia od razu rozpoczęli poszukiwania pomocy dla nich, wykonali kilkanaście telefonów do zaprzyjaźnionych zwierzolubów, ale to szczyt sezonu i wszędzie pełno zwierząt, a adopcje latem praktycznie wyhamowały. Wreszcie coś drgnęło – pomoc zaproponowała Pani Małgorzata.

Pani Małgorzata pomagała nam w przeszłości, dlatego wiedzieliśmy, że oddajemy maleństwa w dobre ręce, jednak zajmowanie się takimi maleństwami to praca na cały etat, zupełnie jak z niemowlętami – karmienie co kilka godzin, utrzymywanie odpowiedniej temperatury, masowanie brzuszka, pomoc w wypróżnianiu. A tu to wszystko było razy cztery! Ogrom pracy i wielka odpowiedzialność.

Pomoc przyszła jednak z nieoczekiwanej strony – roczna suczka pani Małgorzaty – Bunia, zaopiekowała się maluchami. Od razu wskoczyła do kartonu, w którym zostały przywiezione, a one zaczęły ją traktować jak mamę. W wyniku ciąży urojonej u Buni pojawił się pokarm, który kocięta chętnie piją. Nie to jest jednak najważniejsze, bo kotki dokarmiane są butelką i specjalnym mlekiem, a bliskość „mamy” i rodzeństwa, które są kluczowe dla prawidłowego rozwoju maluchów.

Kocięta będą już niedługo szukać nowych, wyjątkowych domów.

Przed nami rozbudowa schroniska i wyczekiwana kociarnia, jeśli jednak nie zmieni się sposób prowadzenia schroniska, koty w Ostrowie mogą nadal cierpieć.