Pani Ewa od wielu lat wspomaga w różny sposób potrzebujące zwierzęta, a dwa lata temu zapewniła dom tymczasowy dwóm małym, uratowanym przed śmiercią kotkom. Pół roku później podjęła decyzję, aby kotki pozostały z nią na zawsze.
Niestety kilka tygodni temu jedna z kotek – Lusia źle się poczuła. Wymioty, chudnięcie, apatia – podejrzenie kociej białaczki. Ta diagnoza na szczęście się nie potwierdziła, ale wyniki nie były dobre – niewydolność wątroby i żółtaczka 😔.
Mimo ostrożnych rokowań, opiekunka wraz z lekarzem weterynarii podjęła decyzję o ratowaniu kotki. Leczenie zaczęło przynosić efekty, choć po drodze nie brakowało zawirowań.
W pewnym momencie jednak koszty leczenia przerosły Panią Ewę i wtedy poprosiła nas o pomoc. Podjęliśmy decyzję o pokryciu części kosztów leczenia.
Z każdym dniem Lusia czuje się coraz lepiej, ale kciuków nie puszczamy ✊✊✊.
Pani Ewa pisze:
„Nadal jednak jestem ostrożna, bo Pan doktor mówi, że trzeba uważać dlatego jeszcze czekam na ostatniej jej badania, aby mieć 100 procent pewności, że z tego wyszła. Ale je już samodzielnie, pije, bawi się ze swoją siostra bliźniaczką Kropką i innymi kotami, a jak wracam z pracy do domu to nie odstępuje mnie na krok, w nocy przychodzi i śpi na mnie lub we mnie wtulona. Czuję i widzę, że odwdzięcza się swoją miłością za te walkę o nią i o jej życie pomimo, że było naprawdę momentami bardzo ciężko…”
Życzymy Lusi dużo zdrowia 💙💙💙.