Domiś (dawniej Domino) pozdrawia

Domino – teraz Domiś mieszka z nami od jakiegoś miesiąca w Stęszewie pod Poznaniem. Będąc 10 lat wolontariuszką w ostrowskim schronisku obiecałam sobie, że mając kiedyś swój własny dom na pewno podaruję go także jakiemuś bezdomniakowi. Na facebooku schroniska razem z mężem znaleźliśmy Domisia i od razu wiedzieliśmy, że musimy go zabrać do siebie. Domiś ma do dyspozycji duży ogród, dwóch kolegów podobnych rozmiarów i też kudłatych oraz przyjemne wiejskie widoki. Pomimo luksusowego kojca (non stop otwartego z podgrzewanymi budami i i obrotowym stołem 😉 i tak preferuje spać w wiklinowym koszyku przed wejściem do domu. Ciągle obserwujemy zmiany jego zachowania. Wpierw nieśmiały i cichy, poobserwował trochę swoich kolegów i się rozszczekał, informuje nas głośno o wszystkich przejeżdżających i przechodzących koło naszej posesji, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Wśród swoich kolegów raczej ma pozycję dominującą, ma pierwszeństwo w wyborze miski i kości, jest bardzo zazdrosny i czasem na nich warknie. Zdecydowanie upodobał sobie swojego Pana, na którego widok podskakuje wysoko do góry, głośno szczeka i merda ogonem (nawet jeżeli Pana nie było tylko 5 minut). Odprowadza nas pod furtkę, kiedy wracamy i jesteśmy jeszcze daleko on już wie i czeka (czasami nawet leży pod furtką parędziesiąt minut i na nas czeka). Czasami ma jakieś odpały, zazwyczaj w sobotnie wieczory i koniecznie chce wejść do nas do domu. Zdarzyło mu się również kilka razy smyknąć przy otwieraniu bramy i pójść na samodzielny spacer, ale wtedy szybko w auto i w drogę po Domisia, który bardzo chętnie wskakuje grzecznie do auta i wraca z nami z powrotem (zdecydowanie lubi jeździć samochodem ). Podaje też łapę i rozróżnia komendę „lewa” i „prawa”. Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z adopcji i na pewno kiedy pojawi się u nas miejsce na kolejnego zwierzaka, będzie to zwierzak ze schroniska.