Freya odeszła… Wielka wojowniczka, która walczyła do końca.
Nadzieja umiera ostatnia – i dziś umarła wraz z nią.
Wczoraj jeszcze wierzyliśmy, że się uda. Że mimo tragicznych wyników badań, mimo wyniszczonej wątroby i nerek, organizm Frei podejmie walkę. Że stanie się cud. Wydawało się, że ma jeszcze siłę… Ale nie miała.
Dziś się poddała. Odeszła. A do nas to jeszcze nie dociera .
Dostaliśmy od Was wiele wiadomości – że widywaliście ją w tamtym rejonie od lat, że kiedyś wyglądała dobrze. Czy miała kiedyś dom? Czy zawsze była niczyja? Nie wiemy. Wiemy tylko, że gdyby nie Diana, Freya umierałaby samotnie, na poboczu, przez nikogo niezauważona.
Dziękujemy wszystkim, którzy dali jej szansę na życie – i na godne odejście. Dziękujemy Dianie, która nie odwróciła wzroku, kiedy Freya cierpiała. Która szukała dla niej pomocy, znalazła dom tymczasowy, a nawet perspektywę na dom stały. Freya już z tego nie skorzysta… ale na pewno czuła, że nie jest sama.
Dziękujemy pani dr Kindze Lamperskiej, która walczyła o nią do ostatniej chwili.
Dziękujemy Wam wszystkim, którym los kotki nie był obojętny.
Chcielibyśmy przekazać Wam inne wiadomości – napisać, że się udało, że Freya jest zdrowa i wygrana walka będzie początkiem pięknego życia. Niestety musimy przekazać inną, smutną wiadomość – Freya przegrała walkę.
Pocieszeniem może być fakt, że dzięki empatycznym, dobrym ludziom, nie umierała anonimowa i samotna, że stała się ważna dla wielu osób.
Ostrowskie Stowarzyszenie Miłośników Zwierząt wspieralo ją w tej walce, ale tym razem nie ma happy endu .
Biegaj, Kochana, za Tęczowym Mostem. Tam nie ma już bólu.
