Serce nam pękło na drobne kawałki, niedawno pożegnaliśmy Przyjaciela – wyjątkowego, mądrego, pełnego radości życia. Smutek, żal i zaszczyt, że mogliśmy być częścią Jego życia 🖤.
Beethovena nikomu nie trzeba przedstawiać. Poznaliśmy się w bardzo nieciekawych okolicznościach – kiedy był zaniedbany, schorowany, z problemami skórnymi. Niby miał „opiekunów”, ale trudno ich tak nazywać, bo sami o siebie nie potrafili zadbać. Leczyliśmy go, ratowaliśmy, kupowaliśmy karmę i dawaliśmy opiekunom kolejną szansę, bo piesek był do nich bardzo przywiązany (psy kochają bezwarunkowo). W pewnym momencie sytuacja była tak tragiczna, że trzeba było Beethovena odebrać.
Wtedy uratował go dr Adam Szubert z Przychodnia Weterynaryjna Labek – i za to będziemy mu dozgonnie wdzięczni. Zapłaciliśmy za leczenia chłopaka, a on sam trafił do schroniska. I również te ciężkie warunki znosił z godnością.
Światełkiem w tunelu okazała się wizyta w schronisku Pani Danusi, której Beethoven zawrócił w głowie tak, że zdecydowała się go adoptować, choć zdawała sobie sprawę z tego, że to staruszek, po przejściach, który musi być leczony. I to ona walczyła o niego, o jego zdrowie jak lwica przez kolejne lata. To ona przekopywała tony informacji, aby poprawić mu komfort życia, nie poddała się nawet w bardzo trudnych momentach, kiedy okazało się, że chłopak ma zmiany nowotworowe.
W życiu Beethovena mimo złych momentów i ludzi, pojawiali się równie ci dobrzy – Pan Roman, który zauważył problem i zwrócił się do nas, weterynarze, którzy mu pomagali żyć w komforcie, wolontariusze, którzy go uwielbiali, a nade wszystko ta jedna, najkochańsza Pani Danusia ❤️.
Ciężko jest odchodzić, ale jeszcze ciężej jest tym, którzy pozostają z pustką po odchodzących. Beethoven pozostanie na zawsze w pięknych wspomnieniach i naszych sercach.
Biegaj, Kochany, za Tęczowym Mostem!