Determinacja i działanie

Często słyszymy, że w niektórych gminach nie ma kotów wolno żyjących lub nie ma problemu z kotami wolno żyjącymi. Tymczasem koty rozmnażają się na potęgę i również umierają, czasem w ogromnym cierpieniu, wyniszczane chorobami. Jest więc naturalna selekcja 😠, jest więc cierpienie zwierząt i jest problem.

Dziś napiszemy o tym jak w jaki sposób jedna niesamowita dziewczyna zawalczyła o prawa kotów w swojej miejscowości i swojej gminie. Początki były trudne, a jednak udało się przekonać urzędników do działania.

Pani Monika, bo o niej mowa, pisze:

„Przesyłam zdjęcia naszych młodych kotków z Doruchowa, które są już po kastracji. Teraz mają rekonwalescencję po zabiegu. Te, które nie są zbyt dzikie staramy się oswajać i szukać im domów adopcyjnych.

Zdjęcie w plenerze zostało zrobione na początku całej akcji.

Wykastrowaliśmy do tej pory 19 kotów. Dorosłe koty, jak pisałam wcześniej, wypuszczamy, bo trudno je oswoić. Natomiast większość młodych kociaków rokuje oswojenie, więc szukamy dla nich domów. Na razie 4 poszły do adopcji, a 3 są zamówione przez właścicieli. Szukamy dla nich domów przez ogłoszenia w prasie lokalnej czy przez olx.

Do wykastrowania jest jeszcze około 11 kotów. Urząd Gminy w Doruchowie zapłaci 1/3 za kastrację kociaków, więc jest to jakiś sukces. Dziękujemy też Wam (czyli Ostrowskiemu Stowarzyszeniu Miłośników Zwierząt) za obiecaną pomoc finansową, bo dzięki Waszej pomocy cała akcja mogła dojśc do skutku.

Mamy już dwie budki dla 6 kotów (zrobione przez mojego tatę, bo on też lubi koty), poza tym powiat przeznaczył środki na budki w wysokości 500 zł i będą te budki wykonywać uczniowe Szkoły Wielozawodowej w Ostrzeszowie w ramach swoich zajęć.

Z kotami pracują dwie wolntariuszki (Jola i Monika): opiekujemy się nimi, zapewniamy jedzenie, żwirek, wozimy na kastrację 8 kilometrów od naszej miejscowości. Ale cieszymy się, że wysiłek przynosi rezultaty”.

Od początku byliśmy pod ogromnym wrażeniem determinacji Pani Moniki, dlatego musiała zapaść decyzja o pomocy w częściowym opłaceniu kastracji kotów. Naszym priorytetem jest zapobieganie bezdomności i cierpieniu zwierząt – ta akcja pokazuje, że można, jeśli się chce. Oczywiście jest to ogromny wysiłek i potrzeba zaangażowania, ale efekty już teraz są zdumiewające.

Ta historia pokazuje również, że warto rozmawiać. Również z przedstawicielami gmin, którzy czasem nie widzą, a czasem nie chcą widzieć problemu.

Jednak rozmowa, konkretne argumenty potrafią niekiedy zdziałać cuda.